Chciał, by w organie przedstawicielskim „nie ludność arytmetycznie podzielona, ale interesa żywe reprezentowane były”. Uważał, mówiąc o konstytucji Królestwa w roku powstania listopadowego, że rozwiązała ona trafnie reprezentacje szlachty, „tę część reprezentacji zostawić tak, jak jest”. Inaczej co do reprezentacji gmin, ta „ma wszystkie wadv, jakie mieć może”. Chciał, bv posłów od „gmin” wybierali „starsi cechów, właściciele domów wielki dochód czyniących, znacznych zakładów fabrycznych, bankierowie, także włościanie jako tacy, nawet jak są dzisiaj, powinni mieć zebrania sołtysów i na tych wybierać reprezentantów”, chciał posłów od uniwersytetów, od kapituł, od niektórych zakonów.
Archive for the Z historii narodu Category
ZESPÓŁ RÓŻNYCH GRUP
Z pojęcia narodu jako nie sumy jednostek, lecz organicznego zespołu różnych grup społecznych wyciągał wnioski co do ustroju i struktury organu przedstawicielskiego. Pozostając przy zasadniczych koncepcjach Konstytucji 3 Maja, szedł jednak dalej. Jak ta Konstytucja — chciał tylko „reprezentacji właścicieli”. Odmiennie od niej — wśród reprezentowanych właścicieli mieścił i chłopów. Wysuwał w ten sposób koncepcję „parlamentu nowostanowego”, nie idąc tak daleko jak francuscy prawicowi liberałowie tego okresu, dalej jednak niż konserwatyści Austrii i Niemiec północnych, zgodny z liberałami państw południowonie- mieckich, w podobnym ustroju już wówczas żyjących.
PRECYZJA W TWORZENIU
Mniej precyzyjni w tworzeniu pojęć działacze emigracyjni Hotel Lambert z Adamem Czartoryskim szli jednak dalej, wskazując konkretnie na to, co było dla nich narodem. „W masach także, które nieraz miano u nas za obumarłe, w miastach tyle dla Polski ważnych i potrzebnych, po wsiach nawet, słusznie oczekujących od oswobodzonej ojczyzny sprawiedliwości i wszelkich zabezpieczeń, w innych klasach licznych obywateli tli puls życia”, pisał Adam Czartoryski w r. 1843 i — bystry obserwator — dodawał: „który wprawdzie nieco ziębnie, dochodząc do wyższych warstw społeczeństwa”, jakby przeczuwał, że aktywną siłą narodu staje się coraz bardziej to, co wówczas nazywano ludem. A w r. 1848 jego emisariusz (Bystrzonowski) pisał: „wszędzie tam gdzie Śląsk nie jest zgermani- zowany, jest on polski, z tym dodatkiem, że zasada polska, że gwara polska są tam uważane za coś wznioślejszego i wyższego” — jakby widział, że szlachta nie jest koniecznym elementem narodu, że naród może istnieć, że świadomość narodowa może się odradzać bez niej.
KONSERWATYZM POLSKI
Trwano przy żądaniu kierownictwa dla szlachty, uważano „ujęcie włościan przez właścicieli za najważniejszy przedmiot”.Konserwatyzm polski długo, aż po ostatnie dziesiątki lat w. XIX, trwał przy ideologii kierowniczej roli szlachty, przestając równocześnie widzieć tylko w niej naród, wychodząc poza Konstytucję 3 Maja żądaniem praw politycznych także dla chłopów i przez to ich w pojęcie „narodu politycznego” włączając. Z tej sprzeczności między tak szerokim, bo wszystkich obejmującym pojęciem narodu i żądaniem przewagi dla drobnej jego części — wedle kryterium feudalnego i stanowego, a nie burżuazyjnego, tym bardziej nie demokratycznego wyodrębnionej — znachodził wyjście w koncepcji narodu jako organicznej wprawdzie całości, ale złożonej z organicznych także części-grup, i w przenoszeniu tej koncepcji na teren ustroju państwa i struktury władzy w nim.
TRWANIE PRZY DOKTRYNIE
Trwał przy tej doktrynie tak długo, aż przerażony szlachcic i przerażony bour- geois, widząc, że oparcie społeczne dla takiej doktryny gaśnie, wybrali nacjonalizm i rasizm endecki.Bliski konserwatyzmowi w konkretnych postulatach ustroju politycznego i społecznego, dlatego nieraz z nim się w działaniach wiążący, liberalizm XIX-wieczny, i europejski, i polski, wychodził jednak z innego założenia. Konserwatysta godzi się z częścią dzieła rewolucji burżuazyjnej i zmierza do jej włączenia w stare przedrewolucyjne, ale przekształcone struktury. Liberał aprobuje, potwierdza (to co innego, więcej niż tylko godzić się) to, co w dziele rewolucji jest burżuazyjne, odrzuca to, co (jak jakobinizm) poza burżuazyjne wychodzi, i włącza w to pewne elementy przedrewolucyjnych struktur w tym celu.
LIBERAŁ POLSKI
Liberał polski jest zdania, że te elementy już w Polsce istnieją. „Stan ziemi polskiej bardzo się zmienił, równie jak nieskończenie zmienił się stan cywilizacji w całym kraju. On już dzisiaj nie ma nic feudalnego”, pisał Staszic w r. 1807 o przemianach wprowadzonych w Księstwie Warszawskim. Nie ma nic feudalnego, „gdyż jeden obywatel każdemu innemu co do prawa równy”, powtarzał swój postulat ustrojowy z r. 1787. Szło tylko o równość wobec prawa, już ta równość sprawiła, że „minęła dla magnatów szczęśliwa chwila […] znikli oni z powierzchni ziemi”, wtórował mu Stanisław Potocki. Równość wobec prawa oddała przewagę w ręce „klasy średniej”, a „klasa średnia, której dochody mniej więcej odpowiadają potrzebom, z natury swojej jedna tylko odpowiadać najlepiej może zamiarom przyrodzenia”, pisał w r. 1831 publicysta „Dekady Polskiej”.
SPADAJĄCY OBOWIĄZEK
Ona jest narodem, ludem, jej zadaniem jest włączenie w lud martwej dotąd części społeczeństwa, dlatego że martwej, dotąd narodem nie będącej. „Przez lud rozumiem wyłącznie tę część towarzystwa, która przez nabycie bogactw umysłowych i fizycznych (handel, ziemia, przemysł) czuje potrzebę liberalnej konstytucji […] Na nich spada obowiązek, aby i ta martwa część towarzystwa jak najkrótszymi drogami mogła uzyskać umysłowe i fizyczne bogactwo” — tak uzasadniał cenzusowe, do posiadających ograniczone prawo wyborcze w r. 1830 J. B. Ostrowski; cenzusowe, ale tylko na kryterium majątku, nie na kryteriach przedrewolucyjnych podziałów stanowych oparte. Ojczyzna to ich ojczyzna, miłość ojczyzny to bowiem „święta stała miłość do praw, co osobę i własność naszą zabezpieczają, i do rządu, co ich święcie przestrzega i wykonywa”, pisał znów w r. 1821 Piątkiewicz w „Dekadzie Polskiej”.
WOLNOŚĆ I RÓWNOŚĆ
Wolność i równość otwiera każdemu drogę do wyjścia z „martwej części towarzystwa” i to w dziele rewolucji się akceptuje. Ale dopóki ktoś nie wyszedł z tej martwej części, stawszy się właścicielem, nie jest częścią „ludu” w politycznym tego słowa znaczeniu. „Półśrodkowiec” burżuazyjny, równocześnie anty- magnacki i antyplebejski, widział zadanie państwa w ochronie przed niebezpieczeństwami dla swego panowania z tej jednej i z tej drugiej strony. Na niebezpieczeństwo plebejskie odpowiadał, że nie jest już potrzebne „wprowadzenie żadnej nowości, wierze i rządom, a zatem ludziom szkodliwej”. Wobec niebezpieczeństwa reakcji feudalnej stwierdzał, że zadaniem państwa jest dbałość „o niezwrócenie się do już upadłych przesądów” — to Stanisław Potocki w Podróży do Ciemnogrodu.